- Ana kochanie gdzie jesteś ?- krzyknął z sypialni.
- W salonie kochanie - krzyknęłam. Po chwili chłopak przyszedł przyszedł do salonu i usiadł obok mnie.
- Jedziemy gdzieś ? - zapytał i położył rękę na moim udzie.
- Gdzie chcesz jechać ? - zapytałam i spojrzałam w jego oczy.
- Jedźmy do chłopaków- powiedział. Bez słowa wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Ubrałam na siebie leginsy i koszulę Niall'a. Wróciłam do chłopaka i złapałam go za rękę.
- Jedźmy kochanie - powiedziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu blondyna. Zapięłam pasy i ruszyliśmy. Po paru minutach byliśmy już pod domem chłopaków. Wyszłam z samochodu i poczekałam na chłopka . Razem weszliśmy do domu. Z kuchni było słychać głośne śmiechy. Razem weszliśmy do niej .
- Cześć łobuzy- powiedziałam .
- Cześć gruba- powiedział Louis i podszedł do mnie. Delikatnie mnie przytulił. Przywitałam się też z resztą chłopaków.
- Chcecie coś do picia ? - zapytał Liam.
- Soku poproszę - powiedziałam. Liam nalał mi soku i podał.
- Kiedy będziesz rodzić ? - zapytał Harry.
- za 8 miesięcy - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam po czym złapałam się za brzuch.
- Będziemy mieć w rodzinie małego Horana - powiedział Louis i się zaśmiał. Haran odwzajemnił jego uśmiech. Spędziliśmy u chłopaków cały dzień . Spojrzałam na zegarek. Była godzina 18:30.
- Niall jedziemy już ? - zapytałam i spojrzałam na niego. Szczerze byłam już zmęczona i nie chciałam siedzieć u chłopaków.
- Jeśli chcesz kochanie - powiedział i wstał z kanapy. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wróciliśmy do samochodu. Niall odpalił i ruszył.Jechaliśmy w ciszy. W pewnym momencie Niall położył rękę na moim udzie. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Czemu kicia jesteś smutna ? - zapytał i spojrzał przed siebie.
- Nie jestem smutna, tylko zmęczona - powiedziałam i oparłam głowę o boczną szybę. Blondyn już się nie odezwał . Po 30 minutach byliśmy już w domu. Zmęczona weszłam do środka i położyłam się na kanapie.
- idziemy się razem kąpać kochanie ?- zapytał i podszedł do mnie.
- oczywiście kochanie- powiedziałam i wstałam z kanapy. Razem poszliśmy do łazienki. Rozebrałam się i odkręciłam wodę pod prysznicem. Niall rozebrał się i razem weszliśmy pod prysznic. Chłopak oparł mnie o zimne kafelki i zaczął namiętnie całować . Swoje pocałunki przeniósł na moją szyje. Jedną rękę pieścił moją kobiecość. Niepewnie zjechałam swoją ręką do jego krocza. Wzięłam jego męskość do ręki i zaczęłam powoli nią poruszać. Jego penis twardniał w mojej dłoni. Niall obrócił mnie przodem do kafelek. wypięłam się i pozwoliłam aby chłopak we mnie wszedł.Poruszał się we mnie powoli. Z każdą chwilą przyspieszał swoje ruchy. Moje jęki wypełniły całą łazienkę. Po paru minutowej zabawie wyszliśmy z kabiny prysznicowej. Owinęłam się w ręcznik i poszłam do sypialni. Wyciągnęłam z półki bieliznę i ubrałam ja na siebie. Niall w tym czasie ubrał bokserki i położył się na łóżko. Położyłam się obok niego.
- Niall ja nie chcę rzucić szkoły jak urodzę dziecko - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
- Możemy opiekunkę zatrudnić - powiedział i lekko się uśmiechnął.
- Dobrze kochanie - powiedziałam i delikatnie go pocałowałam. Chłopak odwzajemnił pocałunek i wtulił mnie w siebie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
9 miesięcy później
Obudziłam się rano z mocnym bólem brzucha. Nialla nie było obok mnie. Wstałam z łóżka i trzymałam sie za brzuch. To był chyba ten dzień. Mały Niall śpieszył się na świat. Weszłam do salonu. Niall siedział na kanapie.
- Kochanie - powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
- Tak Ana ? - powiedział . Nawet się na mnie nie spojrzał.
- Chyba twój synek śpieszy się na świat - powiedziałam i podeszłam do niego. Niall spojrzał na mnie przerażony.
- Jedziemy na pogotowie . !- powiedział stanowczo i złapał mnie za rękę . Zaprowadził mnie do samochodu i pobiegł do domu po naszykowane rzeczy dla mnie i dziecka. Po chwili wrócił i wsiadł do samochodu. Torbę z rzeczami wrzucił na tylne siedzenia i ruszył. Jechał bardzo szybko a mnie coraz bardziej bolało. Chwilę później byliśmy już pod szpitalem . Niall pomógł mi wyjść z samochodu. Zaprowadził mnie do szpitala i zawołał lekarza. Pielęgniarka przyszła po mnie z wózkiem inwalidzkim . Usiadłam na wózku i zostałam zawieziona na salę porodową. Niall był przy mnie. Położyłam się i czekałam na lekarza.
- Niall boję się- powiedziałam i spojrzałam na niego. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Będę przy tobie kochanie- powiedział i lekko się uśmiechnął. Męczyłam się z urodzeniem dziecka . Już nie dawałam rady. Byłam zmęczona i śpiąca. Powoli zasypiałam.
- Ana nie śpij kochanie .! - krzyknął blondyn.
- Niall nie daję już rady, przepraszam - powiedziałam. Na sali zaczął się krzyk lekarza . Pielęgniarki nie pozwalały mi usnąć.
- Anastasio jeszcze chwilę, dasz radę !- krzyknął lekarz. Nie poddałam się. Kiedy już było po wszystkim sale wypełnił płacz dziecka.
- Gratulacje to chłopczyk - powiedział lekarz i podał dziecko pielęgniarkom. Po chwili dziecko podała mi jakaś pielęgniarka. Spojrzałam na mojego synka. Był podobny do Niall'a. Uśmiechnęłam się i delikatnie pocałowałam go w główkę.
- Byłaś dzielna - powiedział lekarz i uśmiechnął się . Odwzajemniłam uśmiech.
-Dziękuje kochanie - powiedział blondyn. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Pielęgniarka zabrałam mi dziecko i poszła gdzieś z nim. Ja zostałam przewieziona na salę.
- kochanie potrzebujesz czegoś ? - zapytał Niall i złapał mnie za rękę.
- Zmęczona jestem - powiedziałam.
- to prześpij się a ja później przyjadę do ciebie- powiedział i wyszedł z sali. Okryłam się kołdrą i zasnęłam. Po paru godzinach obudziła mnie pielęgniarka.
- Pani synek jest głodny - powiedziała i podała mi małego. Nakarmiłam go. Położyłam go obok siebie i wpatrywałam się w jego malutkie oczka. Niespodziewanie do sali weszli chłopaki.
- Witaj śliczna- powiedział Zayn.
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Przywitałam się z nimi.
- Mamy prezenty dla małego Horana - powiedział Louis. Wręczyli mi pełno prezentów.
- Daj mi go trochę - powiedział Niall i wziął ode mnie małego. Wzięłam telefon do ręki i zrobiłam im zdjęcie.
- zabieram ciebie i mamę do domu - powiedział Niall do małego. Chłopaki się uśmiechnęli .
- ubierz się kochanie a ja idę do lekarza po wypis dla ciebie - powiedział i podał mi małego po czym wyszedł z sali. Wstałam z łóżka i popatrzałam na chłopaków.
- to my pójdziemy do Niall'a - powiedział Liam i po chwili wszyscy wyszli. Ubrałam się i wsadziłam małego do nosidełka. Po chwili wrócili chłopaki. Pomogli mi wszystko zabrać. Wsadziłam małego do samochodu po czym sama wsiadłam do samochodu. Po 30 minutach byliśmy już w domu. Niall wziął małego i poszedł z nim do domu. Ja wolnym krokiem szłam za nim. Po chwili blondyn wyszedł z domu i wziął mnie na ręce.
- chodź kochanie do mnie- powiedział i uśmiechnął się. Zaniósł mnie do salonu .
- Nasze dziecko płacze- powiedział i wziął małego na ręce.
- kochanie zrobię wam zdjęcie- powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
- moi mężczyźni - powiedziałam i uśmiechnęłam się . Niall podszedł do mnie i mnie pocałował.
- kochanie nie będziesz miała nic przeciwko jak pójdę na imprezę ? - zapytał.
- Nie.dzisiaj ci pozwolę ale od jutro bierzesz się za obowiązki tatusia- powiedziałam i uśmiechnęłam się.Chłopak mnie pocałował i podał mi małego. Poszedł się odświeżyć. Po paru minutach wrócił.
- nie będę długo - powiedział.
- Nie śpiesz się - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Chłopak ostatni raz mnie pocałował i wyszedł.
Przez ten cały czas zajmowałam się moim synkiem. Nie mogłam się nacieszyć moim szczęściem. Chciałam mieć go cały czas przy sobie. Koło północy usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Na szczęście mały już spał. Powoli poszłam otworzyć drzwi .Była to policja.
- Dobry wieczór policja - powiedział mężczyzna .
- Dobry wieczór , coś się stało ?- zapytałam lekko przerażona.
- Pani Horan ? - zapytał drugi policjant.
- Tak , a co się stało ? - zapytałam.
- Pani mąż jest w ciężkim stanie w szpitalu miał wypadek samochodowy i walczy o życie. - po tych słowach zrobiło mi się słabo. Zamknęłam drzwi i upadłam na kolana . Zaczęłam płakać. Nie mogłam się opanować. Te słowa do mnie nie docierały. Jak to walczy o życie. ? On nie może umrzeć. Nie może zostawić mnie i nasze dziecko. Szybko wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Louis'a.
- Tak An ? - zapytał Louis .
- Louis jesteś w domu ? - powiedziałam płacząc.
- Tak. Co się stało ? - zapytał.
- Proszę przyjedź szybko z Sonią, proszę Louis - powiedziałam i rozłączyłam się. Pobiegłam do garderoby i szybko się przebrałam. Do domu wpadł Louis z Sonia. Podbiegłam do niego i przytuliłam się do niego. Nie mogłam się opanować od płaczu.
- Ana co się stało . ?! - zapytał.
- Niall jest w szpitalu w ciężkim stanie walczy o życie. - powiedziałam.
- Co mu się stało ? - zapytał.
- Sonie zostaniesz z małym w domu? - dziewczyna pokiwała głową na tak i poszła do sypialni. Złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam go do samochodu. Chłopak odpalił samochód i ruszył . Jechał bardzo szybko. Przez całą drogę nie mogłam opanować się od płaczu. Po chwilki byliśmy już pod szpitalem. Szybko wyszłam z samochodu i pobiegłam do szpitala.. Podbiegłam do recepcji.
- Gdzie leży Niall Horan ? ! - zapytałam.
- Na końcu tego korytarzu . - pokazała mi palcem . Szybko zaczęłam biec do sali gdzie leży mój ukochany. Zatrzymałam się przed drzwiami i powoli weszłam do środka. Widok w jakim był Niall mnie zaszokował. Był podłączony do jakiś maszyn. Nie ruszał się. Podeszłam do niego i usiadłam przy nim. Złapałam go za rękę.
- Niall kochanie, proszę otwórz oczy - powiedziałam. Cały czas nie mogłam przestać płakać. Do sali wszedł Louis i podszedł do mnie złapał mnie za ramiona. Wtuliłam się w tors blondyna i zaczęła bardziej płakać.
- Niall otwórz oczy, proszę nie zostawiaj mnie , nie zostawiaj naszego dziecka on potrzebuje taty a ja ciebie , proszę kochanie musisz być przy nas , musisz patrzeć jak twój synek dorasta - powoli już się krztusiłam własnym płaczek. Do sali wszedł lekarz.
- Pani Horan ?- zapytał
- Tak to ja - powiedziałam i odsunęłam się do Niall'a.
- Pani mąż miał poważny wypadek miejmy nadzieję że wyjdzie z tego - powiedział i wyszedł z sali. ponownie podeszłam do blondyna i usiadłam przy nim.
- Kochanie nie opuszczaj nas- powiedziałam. W tym czasie jakaś maszyna zaczęła piszczeć a do sali wbiegł lekarz i pielęgniarki.
- proszę stąd wyjść - powiedział lekarz. Nie chciałam wychodzić , chciałam być przy moim mężu. Louis wyprowadził mnie siłą. Po chwili wyszedł lekarz. Szybko do niego podeszłam .
- Co z nim ? - zapytałam pełna nadziei że on żyje.
- Przykro mi - powiedział. Nie pozwoliłam mu dokończyć , wbiegłam do sali i natychmiast rzuciłam się na tors blondyna.
- Niall . ! proszę nie odchodź , nie możesz - krzyczałam. Louis siła zabrał mnie ze szpitala i odwiózł do domu.
3 tygodnie później
Nie dawałam sobie rady bez Nialla . Naszego synka nazwałam jego imieniem. Dom sprzedałam . Miałam w nim za dużo wspomnień z Niallem. wprowadziłam się do chłopaków. Oni cały czas byli przy mnie. Pomagali mi w tych najgorszych chwilach. Im tak samo jak mi było ciężko bez blondyna.