02 lutego 2015

Rozdział 67 - wielki powrót na stare śmieci.

- Rozumiem. - powiedziałam i spuściłam wzrok.
- Kochanie nie smuć się. Wszystko będzie dobrze. - powiedział wtulając mnie w siebie. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Dlaczego? Sama tego nie wiem. - Nie płacz, proszę.. - szepnął mi do ucha. - Będę przy Tobie cały czas. - dodał. Kiedy odsunął mnie od siebie, wytarł moje łzy i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Nie zostawisz mnie już? - zapytałam.
- Nie.. - odpowiedział i ponownie mnie przytulił.
- Dziękuję. - szepnęłam.

Kilka godzin później.
- Muszę Cię wyrwać z tego miejsca. Nie możesz ciągle siedzieć w tym domu. - powiedział wstając z kanapy, kiedy włożyłam do ust kolejnego chipsa.  - Wstawaj. - dodał zabierając mi paczkę lays'ów. 
- Dlaczego? Gdzie chcesz iść? - zapytałam zdziwiona.
- Zobaczysz. Idź się ubierz. - powiedział. Wykonałam jego polecenie. Weszłam do swojej sypialni i od razu podeszłam do garderoby. Dzisiaj na dworze było ciepło. Wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy i założyłam je od razu na siebie.
Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Wyglądasz pięknie. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Dziękuję. - odpowiedziałam. Wyszliśmy z mieszkania. Chłopak zamknął drzwi i pociągnął mnie w stronę swojego samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a kiedy wsiadłam, zamknął je. Sam zajął miejsce kierowcy. Zapięłam pas, a Blondyn ruszył.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy? - zapytałam, spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo to niespodzianka. - odpowiedział. Odwróciłam wzrok. Spojrzałam w boczną szybę. Nie kojarzyłam ten okolicy, ale była ona naprawdę piękna.
Po dobrych trzech godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Zaparkował w lesie i wysiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi. Również wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Przed nami było widać światła.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam.
- Pamiętasz jak pewnego wieczoru powiedziałaś, że chciałabyś się odciąć od tego świata? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. - Więc specjalnie dla Ciebie kupiłem... - nie dokończył. Pociągnął mnie za rękę. Szliśmy kilka minut. Na dworze zrobiło się ciemno, ale za to było bardzo ciepło. Kiedy doszliśmy na miejsce ujrzałam piękny dom.

- Niall.. Żartujesz sobie, prawda? - zapytałam patrząc prosto w jego oczy.
- Nie.. To dla Ciebie. - odpowiedział. Rzuciłam się mu na szyję.
- Jeju, dziękuję. - powiedziałam zadowolona po czym pocałowałam go namiętnie.
- Chodź oprowadzę Cię. - zaproponował. Złapałam go za rękę. Weszliśmy do pięknego domu. W środku było jak z bajki. Tak jak sobie wyobrażałam.
Po kilku minutach siedzieliśmy w salonie. Blondyn pił wino, a ja wodę.. Tak wodę.. Nie pozwolił mi nawet opić tak pięknego domu jednym kieliszkiem wina.
- Skąd wziąłeś na to pieniądze? - zapytałam ciekawa. Chłopak upił kolejnego łyka czerwonego wina.
- Mama mi pożyczyła. - odpowiedział.

9 miesięcy później.
- Niall!! - krzyknęłam zapłakana wbijając paznokcie w blat. Chłopak wpadł do domu jak burza. 
- Kochanie, gdzie jesteś? - krzyknął
- Aaaaa! - krzyknęłam. Skórcze coraz bardziej się nasilały. Wbiegł do kuchni i spojrzał na mnie. Zobaczył, że wody mi już odeszły. Spanikowana  opierałam się o blat. Blondyn zostawił mnie na chwilę samą. Wbiegł na górę po rzeczy dla dziecka. Po kilku sekundach był już znowu przy mnie.
Objął mnie w pasie i powoli prowadził w stronę samochodu. Strasznie płakałam. Bóle były nie do zniesienia. Położył mnie na tylnym siedzeniu. 
Kilka minut później.
- Gratuluję. Urodziła Pani zdrowego synka. - usłyszałam głos pielęgniarki i płacz swojego synka. Z ulgą oparłam głowę i odgarnęłam mokre włosy z twarzy. Niall był przy porodzie, ale oczywiście zemdlał. Pielęgniarka położyła mi małego na moich piersiach. 
W tamtym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Niall przyszedł do nas po godzinie. Wreszcie poczuł się lepiej. Mały najedzony spał obok mnie. 
- Jak się czujesz, kochanie? - zapytał całując mnie w czoło. Spojrzał na małego Connor'a i uśmiechnął się.
- Dobrze, a jak ty się czujesz? - zapytałam.
- Również dobrze.. Tylko trochę boli mnie głowa. - odpowiedział śmiejąc się cicho. - Podobno ładnie uderzyłem głową w krzesło. - dodał.
- A mówiłam żebyś nie wchodził, bo to skończy się źle. - powiedziałam.
- Wszedłem tam dla Ciebie. Chciałem być przy Tobie w takiej chwili. - odpowiedział.
- Rozumiem. - powiedziałam. - Chcesz małego na ręce? - zapytałam patrząc na niego.
- Tak. - odpowiedział, ale był niepewny tego. Jakby się bał.. Ale czego? Chłopak powoli wziął małego Connor'a na ręce i spojrzał na niego po czym złożył delikatny pocałunek na jego czole.
- Jest podobny do Ciebie. - powiedziałam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Ale nosek ma po Tobie. - powiedział. Zaśmiałam się. W tym samym czasie do sali weszła pielęgniarka.
- Muszę na chwilę zabrać wam małego słodziaka. - powiedziała podchodząc do mojego męża. Wzięła Connor'a i opuściła salę. Zostałam sama ze swoim przystojniakiem. Blondyn usiadł na brzegu mojego łóżka i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Złapałam go za podbródek i przybliżyłam jego usta do swoich. Musnęłam namiętnie jego wargi. Szybko odwzajemnił pocałunek.

2 miesiące później.
Od porodu uprawialiśmy seks tylko trzy razy.. Niall nie chce tego robić. Nie wiem dlaczego. 
Zeszłam do kuchni w samej bieliźnie. Chłopak pił drinka. Wzrok uniósł na mnie.
- Co robisz kochanie? - zapytałam podchodząc do niego.
- Piję drinka. - odpowiedział obejmując mnie. Swoją dłoń zsunęłam na jego krocze. - Przestań An. - powiedział odsuwając mnie od siebie.
- Dlaczego? - zapytałam. Już nawet nie byłam zdziwiona, bo to norma.. 
- Bo zawsze jak to robimy to mały zaczyna płakać, a już mi się znudziło chodzenie do łazienki i pomaganiu sobie samemu.
- Jak chcesz.. - powiedziałam wracając do swojej sypialni. Miałam na to wielką ochotę, a on nie. Położyłam się na łóżku i zdjęłam swoje majtki. Zaczęłam pieścić swoją łechtaczkę. Po chwili wsunęłam w nią palce.
Do sypialni wszedł Niall. Zdziwiony spojrzał na mnie, ale nie przestałam kontynuować czynności. Stanął przed moim łóżkiem i zsunął z siebie bokserki. Spojrzałam prosto w jego oczy. Położył się na mnie i szybkim ruchem wszedł we mnie. Wygięłam się, a paznokcie wbiłam w pościel Tak bardzo tego pragnęłam. Teraz nie przeszkodził nam mały. Po 30 minutach skończyliśmy się zabawiać. Mój mężczyzna wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. wszedł ze mną pod prysznic i postawił mnie na zimnych kafelkach. Odkręcił wodę.


1 komentarz:

  1. No Kasiu muszę Ci powiedzieć, że po tak długim czasie napisałaś świetny rozdział. Cieszę się, że wróciłaś na te swoje stare śmieci. Czekam na nastepny. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K